pickyperkypenguin (
pickyperkypenguin) wrote2019-02-20 01:28 pm
![[personal profile]](https://www.dreamwidth.org/img/silk/identity/user.png)
Entry tags:
15 grudnia 2018; moje pojedynki z boskością trwają od zawsze
Szczerze mówiąc, dużo łatwiej byłoby mi z bogami krwawymi, mściwymi, litość znającymi tylko wedle swego kaprysu. Porządek przekupstwa i ofiary nie jest mi obcy, a moralność długu i przysługi – bliska. Dużo łatwiej z bóstwem być w relacjach biznesowych niż w jakiejkolwiek bliskości – ta należy się kapłankom, kapłanom – którzy od tego szaleją. Nie bez powodu to ci mniej święci spośród nich zajmowali się tym, by świątynia funkcjonowała. Blask boskości wypala oczy, jeśli patrzy się weń ze zbyt bliska – co im jednak po takiej wiedzy, gdy przestali już rozróżniać kształty zewnętrznego świata?
Rzymianie wiedzieli co robią, składając bogom ofiary na przebłaganie – uczciwa transakcja lepsza wydaje się niż prośba o przysługę – jaką przysługę w zamian możesz zrobić bogom?
Niewiele warta jest twoja wiara, prawdę powiedziawszy. Radzą sobie doskonale bez niej, wbrew temu co pisał Gaiman. Są po prostu silniejsi – to jest wyznacznik ich mocy.
Próżno faraon, car i cesarz sięgają po boskość, choć dysponują siłą – wszyscy wiedzą, że to fałsz. Bóstwa są nieubłagane i niezależne, nikt poza nimi nawzajem nic im nie uczyni. Związać bóstwo, wyrwać mu duszę? Rzecz śmiertelna, ale jeśli dokonana? Sam byłbyś już bogiem – i cóż to nowego, nowy bóg unicestwiający stare bóstwo?
Transcendencja to jedyna taka pułapka, paragraf 22 stosunków bosko-ludzkich – możesz stać tylko po jednej stronie. Jeżeli osiągniesz ludzki cel uzyskania boskości, nie jest on już twoim celem. Po cóż bogu jeszcze jedna boskość ponad tę, którą ma?
Syn stał się człowiekiem? I na cóż mu to było? Kto wie, czy rzeczywiście wrócił do domu Ojca. Prawdopodobniejsze wydaje się, że umarł i już go nie ma – a jeśli przetrwał, to chyba wędruje z Kainem, na wiecznej tułaczce, obdarzony bożą klątwą. Przemierzają razem pustkowia, oddzieleni od wszystkich, z uczciwości: nie przeszkadzaj, nie jesteś tu swój. Kain jeden wie jak to jest, być ocalonym wbrew woli. Syn jeden wie, jak to jest przebaczyć niemożliwe.
Oni – ani po tej, ani po tamtej stronie – są też i tacy. Nie ma dla nich miejsca w porządku świata, więc wykrawają sobie przestrzeń gdzie tylko mogą, wyciągają luźne nitki z tkaniny losu. Kroczą po niciach w paczworku, na zbiegach szwów stoją ich nie-domy. Dom noszą ze sobą, bo kto by ich przyjął pod swój dach?