By podtrzymać nawyk pisania
Apr. 10th, 2019 12:29 am![[personal profile]](https://www.dreamwidth.org/img/silk/identity/user.png)
Są takie dni, kiedy chcę sobie przestawić twarz rękawicą bokserską, taką owiniętą drutem kolczastym. Jest to większość dni. Dzisiejszy to jeden z nich.
Z innych niusów, przeglądając Małe Licho i tajemnica Niebożątka, po pierwsze doszłam do wniosku, że w gruncie rzeczy Konrad/Turu - I ship it, a po drugie, że już chyba wiem skąd ten nieszczęsny fanfik, o którym słyszałam z ust autorki, a który ktoś jej wysłał do rąk własnych (elektronicznych?), zawierający motyw Konrad/Szczęsny. Dotąd robiłam wtf i ogólne nie, ale teraz chyba trochę rozumiem. Szczęsny to zdecydowanie definicja bisexual disaster. A Konrad... Konrad, jak się okazuje po jego interakcjach z Turem, jest bardzo szipowalny. Ych, zdecydowanie bardziej niż ten koszmarny dosyć, prawdę powiem, jego romans z Puk. O rany, ten to dopiero była tragedia. Znaczy, rozumiem pryncypia i być może co autorka chciała osiągnąć, zainspirowana bezpośrednio romantyzmem, ale wyszedł jej z tego romans faceta z laską niemą, dziwną w sposób który nie pozwala jej na autonomiczne funkcjonowanie w ludzkim świecie i kompletnie zdaną na niego. Och man, creepy, po prostu fucking creepy. No sorry, takie już moje wrażenie, jak się pomyśli nad tym dłużej niż dwie sekundy.
Ale jego z Turem? Men, to by była delicja. Stabilny, bezpieczny i rzeczowy Turu, który z jednej strony dość konkretnie ogarnia życie, a z drugiej ma ewidentnie coś nie tak z czapą, plus niestabilny, frenetyczny i chwiejny Konrad o nieskończonych pokładach kąśliwości, stanowiący dla Tura świetną rozrywkę i urozmaicenie życia, życia nieogarniający może w sposób bezpośredni, ale posiadający zakorzeniony dobrze abstrakt tak zwanego zarabiania - i zarabiający na tym. That beef kontra that willowy dark prince. Szczerze? Gra to, oj gra. Plus, urocze strasznie jak razem wychowują tam Bożka. I jak dla Konrada tym co wiąże wszystko do kupy jest rzemień, symbolizujący Tura.
Mniam, tbh.
Jak się z kolei nie skupiam na tym wszystkim i na innych przyjemnościach życiowych, to zdejmuje mnie czysta panika i szczera nienawiść do samej siebie. Ha, ja naprawdę mam czasem problemy z funkcjonowaniem.
(Małego Licha w poczet projektu na 2019 nie włączam, albowiem jeno przeglądałam, nie przeczytawszy w całości. Ale z tego co przeczytałam, to całkiem very bardzo fajnie.)
Edit: Za to z obejrzanych rzeczy ostatnio - trzeci sezon Queer Eye, Miecz Nieśmiertelnego, drugi sezon (pierwszy zaplątał się jakoś wcześniej, jeszcze w zeszłym roku?) The Dragon Prince, dwa (trzy?) odcinki GLOW (tu nie wiem czy będę kontynuować), jeden odcinek nowej netfliksowskiej Sabriny (podobnie).
Z innych niusów, przeglądając Małe Licho i tajemnica Niebożątka, po pierwsze doszłam do wniosku, że w gruncie rzeczy Konrad/Turu - I ship it, a po drugie, że już chyba wiem skąd ten nieszczęsny fanfik, o którym słyszałam z ust autorki, a który ktoś jej wysłał do rąk własnych (elektronicznych?), zawierający motyw Konrad/Szczęsny. Dotąd robiłam wtf i ogólne nie, ale teraz chyba trochę rozumiem. Szczęsny to zdecydowanie definicja bisexual disaster. A Konrad... Konrad, jak się okazuje po jego interakcjach z Turem, jest bardzo szipowalny. Ych, zdecydowanie bardziej niż ten koszmarny dosyć, prawdę powiem, jego romans z Puk. O rany, ten to dopiero była tragedia. Znaczy, rozumiem pryncypia i być może co autorka chciała osiągnąć, zainspirowana bezpośrednio romantyzmem, ale wyszedł jej z tego romans faceta z laską niemą, dziwną w sposób który nie pozwala jej na autonomiczne funkcjonowanie w ludzkim świecie i kompletnie zdaną na niego. Och man, creepy, po prostu fucking creepy. No sorry, takie już moje wrażenie, jak się pomyśli nad tym dłużej niż dwie sekundy.
Ale jego z Turem? Men, to by była delicja. Stabilny, bezpieczny i rzeczowy Turu, który z jednej strony dość konkretnie ogarnia życie, a z drugiej ma ewidentnie coś nie tak z czapą, plus niestabilny, frenetyczny i chwiejny Konrad o nieskończonych pokładach kąśliwości, stanowiący dla Tura świetną rozrywkę i urozmaicenie życia, życia nieogarniający może w sposób bezpośredni, ale posiadający zakorzeniony dobrze abstrakt tak zwanego zarabiania - i zarabiający na tym. That beef kontra that willowy dark prince. Szczerze? Gra to, oj gra. Plus, urocze strasznie jak razem wychowują tam Bożka. I jak dla Konrada tym co wiąże wszystko do kupy jest rzemień, symbolizujący Tura.
Mniam, tbh.
Jak się z kolei nie skupiam na tym wszystkim i na innych przyjemnościach życiowych, to zdejmuje mnie czysta panika i szczera nienawiść do samej siebie. Ha, ja naprawdę mam czasem problemy z funkcjonowaniem.
(Małego Licha w poczet projektu na 2019 nie włączam, albowiem jeno przeglądałam, nie przeczytawszy w całości. Ale z tego co przeczytałam, to całkiem very bardzo fajnie.)
Edit: Za to z obejrzanych rzeczy ostatnio - trzeci sezon Queer Eye, Miecz Nieśmiertelnego, drugi sezon (pierwszy zaplątał się jakoś wcześniej, jeszcze w zeszłym roku?) The Dragon Prince, dwa (trzy?) odcinki GLOW (tu nie wiem czy będę kontynuować), jeden odcinek nowej netfliksowskiej Sabriny (podobnie).